Wybierz stronę

Morsuje i uwielbiam ten stan!

Morsuje i uwielbiam ten stan!

Dla jednych – przejaw szaleństwa, dla innych – zdrowe uzależnienie. Temat morsowania był szczególnie w okresie lockdownu emocjonujący, zarówno dla osób niepraktykujących, jak i dla praktyków. Są zwolennicy morsowania z rozgrzewką i bez rozgrzewki, z czapką i bez czapki, z butami neoprenowymi i bez, w morzu i jeziorze, z moczeniem głowy i bez moczenia, z rękami w górze i zamoczonymi itd…

Wpisów o morsowaniu, o jego wskazaniach, przeciwskazaniach i jego praktykach jest mnóstwo. Ja chce Wam opisać moje odczucia, co zrobiłam w ciągu jednego sezonu, co mi daje i dlaczego tak mocno wszystkich namawiam. Oczywiście wrzucam przeciwskazania i co niesie dla organizmu, ale uważam że jest to bardzo indywidualne podejście do zagadnienia i indywdualnie trzeba słuchać swojego organizmu i reakcji na wszelkie bodźce.

O co w tym wszystkim chodzi?

Ja nadal nie wierzę, że jestem w stanie TO zrobić ‼️
Kto mnie zna wie, że nawet latem ciężko mnie namówić do kąpieli, taki ze mnie zmarźluch 🥶
Pierwsze podejcie było wiosną 2020, ale po paru razach zrezygnowałam bo nie byłam w stanie wejść dalej niż do ud… A dlaczego? Bo źle to robiłam, bo na każde namawianie – mówiłam – muszę być gotowa, bo się nie rozgrzewałam bo była za bardzo rozgrzana… wiele tego było…

Jak to się zaczęło?

W październiku 2020 roku, dosłownie w momencie, postanowiłam to zrobić, pewnego ranka – wpadłam do młodszego syna na kawę i miło gawędząc zapytałam: idziemy się kąpać? Spojrzał na mnie jak na wariatkę: Jak to kąpać teraz? Jak zimno? No właśnie! Nie daleko pada jabłko od jabłoni… Tak nie mając stroju, w bokserkach i sportowym staniku (mialam na popołudniowy trening ze sobą) poszliśmy oboje nad jezioro. Mamy to szczęscie, że obok jego bloku mamy jezioro Bagry.

Jak WESZŁAM?

Nie pytajcie bo nie wiem… ale wiem, że to było ogromne przeżycie i wyjście maksymalne poza strefe mojego komfortu. Tak zaczęła sie moja wielka przygoda z morsowaniem, a co za tym idzie hartowaniem organizmu i dawkowaniem ogromnych pokładów adrenaliny, która uwalnia sie z tym przedsięwzięciem. I tak zaczęła się moja wielka przygoda z morsowaniem, a co za tym idzie, hartowaniem organizmu i dawkowaniem ogromnych pokładów adrenaliny która uwalnia sie z tym przedsięwzięciem. I trwa do dziś! Poprzedni sezon zakończyłam 09.02 w dniu kiedy zachorowałam cięzko na covid.

Namawiam wszystkich dookoła!

Nie jestem jeszcze weteranem, ale znam już metodę, jak namówić nowe osoby tak, by po pierwszym razie były „zaszczepione” i łapały tę moc! Bo jestem przekonana, że morsowanie podnosi odporność organizmu. Żadna z tych osób nigdy nie chorowała po morsowaniu. Oczywiście jak na wszystko, potrzeba czasu, ale na pewno wzmacnia nasz organizm. Pewnie wszystko co robię razem wzięte powoduje, że jak na razie cieszę sie zdrowiem, ale myślę, że morsowanie dodaje nie cegiełkę ale porządną do tego cegłę 😎

Jak działa na nas zanurzanie w lodowatej wodzie?

O zaletach morsowaniu powstały ksiązki, podcasty, mbóstwo rozmów z „zimnymi ludźmi” Jestem z zawodu położną, więc wiedzy medycznej też trochę posiadam i wybrałam te fakty, które jak dla mnie mają uzasadnienie.

Tak jak pisałam już wyżej poprawia naszą odporność. Drenuje nasze naczynia limfatyczne, a tym samym usprawnia działanie układu chłonnego, który odpowiada za sprawne zwalczanie wirusów i bakterii. Regularne zimne kąpiele obniżają poziom insuliny we krwi, poprawiają działanie układu odpornościowego. Ludzie morsy zapadają na choroby górnych dróg oddechowych 40% rzadziej niż inni.

Co dla mnie szczególnie ważne, zwiększa wydolność układu krwionośnego. A dzieje się tak, bo nasze serce wykonuje podobny wysiłek, jak w czasie treningu sportowego. Po morsowaniu organizm jest bardziej dotleniony, a tkanki – zregenerowane, poprawia się także wydolność organizmu.

Regularne morsowanie redukuje stany zapalne w chorobach autoimmunologicznych np. Hashimoto. Mądra i stopniowa ekspozycja na zimno może pomóc w zredukowaniu symptomów, jak np. bóle mięśni i stawów.

Mam wrażenie, że odkąd zaczęłam morsować jest mi dużo mniej zimno! Oczywiście lubię posiedzieć pod kocykiem z gorąca herbatką, ale nie musze już być wiecznie wyubierana pod szyję i trzęsąca się z zimna.

Na pewno wydłuża młodość skóry i życie. Terapia zimnem aktywuje potężne systemy przeciwutleniające, a co za tym idzie dłużej będziemy młodzi a skóra gładka. Morsowanie zmniejsza cellulit i zbija nagromadzoną tkankę tłuszczową. Podczas lodowatych kąpieli natychmiastowo przyspiesza praca serca, co powoduje lepsze ukrwienie narządów i tkanek. Dzięki temu organizm szybciej usuwa toksyny oraz pozbywa się nadmiaru tkanki tłuszczowej. Dłuższe (2-3 minutowe) kąpiele w zimnej wodzie sprawiają, że organizm potrzebuje więcej energii, by utrzymać temperaturę ciała. Podczas morsowania dochodzi do zwężenia naczyń krwionośnych w naszym organizmie, co uruchamia procesy obronne i przyspiesza przemianę materii. Po wyjściu z lodowatej wody, naczynia ponownie się rozszerzają, a organizm, żeby zapobiec wychłodzeniu, musi uruchomić procesy grzewcze. To wszystko powoduje zwiększony metabolizm i szybsze spalanie kalorii.

Sama astma i inne przewlekłe choroby układu oddechowego (np. przewlekła obturacyjna choroba płuc czy pylica płuc) są także przeciwskazaniem do morsowania, a jednak robię to i czuję po tym niesamowita moc!

I CO NAJWAŻNIEJSZE!

Po zimnej kąpieli organizm człowieka rozpływa się w hormonach szczęścia.

Od czego zacząć i jak to zrobić?

Wejście do wody, której temperatura jest bliska zeru wymaga determinacji. Pierwszy krok bywa trudny i żeby był bezpieczny trzeba zastosować się do kilku żelaznych reguł. Oswajanie z zimnem w domu pod prysznicem niewiele daje, bo ciepła łazienka a zimne morze czy jezioro, stanowią diametralnie różne otoczenie. Poza tym woda wychładza 25 razy szybciej niż powietrze. Zagrożenie szokiem termicznym jest wprawdzie mniejsze zimą niż latem, ale może się zdarzyć. Robimy krótką rozgrzewkę. Ma nam być ciepło, ale nie możemy być spoceni. Wchodzimy w grupie, lub na brzegu mamy osobę, która w razie potrzeby nam pomoże. Nawet najbardziej zahartowany organizm może zareagować w sposób nieprzewidziany, w takich momentach przydaje się pomoc. Pierwszy raz wejdź z osoba, która już morsuje i słuchaj jej bardzo uważnie. Wtedy zrobisz to bez żadnego zastanowienia! Ani się obejrzysz, a będziesz zanurzona po szyję! Przed wejściem nie pijemy alkoholu i nie przejadamy się. Nie morsujemy także bezpośrednio po treningach, można wejść na krótko, ale nie w pełnym wymiarze czasowym morsowania, bo to kolejne duże obciązneie dla organizmu.

Jak morsować?

Są różne szkoły morsowania i zmieniało się to na przestrzeni lat. Ja uważam, że trzeba moczyć całe ciało, ale nie od razu trzymać całe dłonie czy głowę pod wodą, a robić to stopniowo. Gdy poznamy reakcję swojego organizmu na zimną wodę, wtedy powoli robić kolejne kroki – przy zamoczeniu po szyję wkładać ręce na chwilę pod pachy, albo trzymać na udach, by “grzały się” od naszych mięśni i stopniowo wydłużac te „moczenia”
Należy zanurzać się zdecydowanie, ale nie gwałtownie i tylko po pas. Stopniowo po kilku seansach można wydłużyć czas takiej kąpieli od 3 do 5 minut.
Tu nie chodzi o bicie rekordów w siedzeniu w wodzie jeden raz! Tu chodzi o regularność i powtarzalność, by miało jak największe dla nas korzyści. Zbyt długa kąpiel zamiast pomóc, może spowodować sporo skutków niepożądanych: wyczerpanie, ból głowy, pogorszenia nastroju, obciążenie układu krążenia, przeziębienia, a nawet kłopoty z pamięcią.

Jak się ubrać i co ze soba zabrać?

Co ja zabieram na morsowanie? To mój wypróbowany i sprawdzony ekwipunek, wieć doradzam, ale każdy opanuje z czasem na pewno swój. Na siebie ubieram strój kąpielowy, najlepiej dwuczęściowy (szybko można zdjąć), czapka na razie jest, ale zamierzam się jej w końcu pozbyć,a rękawiczki mam, gdy jest już bardzo zimno – u mnie około -20st. Można wchodzić na boso, jeśli znasz dno zbiornika, ale lepiej mieć byty ochronne przed ostrymi kamieniami czy szkłem. U mnie to najbardziej wrażliwa część w czasie seansu, dlatego zamierzam kupić buty neoprenowe, które podobno ułatwiają wytrzymanie w bardzo niskich temperaturach. Na razie mam na sobie zwykłe buty do wody.
Po wyjściu z wody należy natychmiast ciepło się ubrać, w suche ubrania. Ja zawsze zabieram luźne rzeczy, które mocno ułatwiają szybkie ubieranie. Wszystko szykuje sobie zanim rozbiorę się przed wejściem, wtedy po wyjściu z wody idzie to bardzo szybko i sprawnie (żeby nie szukać skarpetek czy wywracać bluzę na prawa stronę ). Ubieram się od góry i schodze na dolne partie. W morsowaniu nie jest najtrudniejsza sama kąpiel, dopiero sprawne ogarnięcie się już po niej jest sztuką. Około pierszych 3 minut po wyjściu z wody organizmowi jest ciepło , wieć trzeba to wykorzystać na szybkie ubranie się. Jeśli masz daleko do domu weź ze soba termos z gorącą herbatą.
Można udać się do sauny, jeśli jest w pobliżu i stosować kilka seansów łączonych.

Kto nie może morsować?

Istnieje jednak kilka ograniczeń zdrowotnych i wiekowych. Nie zaleca się kąpieli małym dzieciom, gdyz ich ukłąd odpornościowy nie jest w pełni rozwinięty. Choć osobiście znam kilkuletnie dzieci które morsują i czują się doskonale, więc to też sprawa indywidualna. W podeszłym wieku z kolei, by zadebiutować jako mors trzeba skonsultować się z lekarzem. Ogromna ilość starszych osób morsuje z doskonałym rezultatem latami, więc nie jest to całkowicie zabronione.

Osoby z problemami kardiologicznymi muszą unikać morsowania i skonsultowac swój stan z lekarzem. Po wejściu do lodowatej wody serce zaczyna bić tak szybko jak podczas szybkiego sportowego biegu. Ale jak i w pozostałym sytuacjach, ludzie z takimi problemami biegają i morsują i mają się doskonale. Przeciwskazaniem jest również nadciśnienie tętnicze, choroby żył, padaczka, choroby psychiczne, choroby mózgu i neurologiczne, borelioza. Morsować nie powinny osoby z nadczynnością tarczycy, gorączkujące, przeziębione i kobiety w ciąży. Osobiście też znam kobiety ciężarne, które nie przestały morsować w ciąży (ale nie zaczynały) i „moczą” od najmłodszych lat swoje dzieciaczki 🙂

Morsowanie a nasz duch!

Wejście do zimnej wody hartuje nie tylko nasze ciało, ale również „ducha”. Kiedy przekonujemy się, że mamy w sobie siłę, aby wejść do lodowatej wody, pozostałe wyzwania przestają wydawać się poza naszym zasięgiem.
Jeśli jesteś zmarzluchem, po prostu zacznij morsować! Dzięki temu nie będziesz już bała się zimna.

I pamietaj! Morsowanie to nie jest jednorazowe wyzwanie! To systematyczne i dobrze przygotowane zajęcia rekreacyjne a nie szaleńcza próba testowania granic własnego organizmu!

To drugi sezon i uczę się na własnych błedach, doskonalę ten mocny dla organizmu trening! Ale najważniejsze to zawsze słuchać swojego organizmu, on wie, co dla niego najlepsze.

Kiedy morsujemy i gdzie?

Czwartki 6.30 zapraszam wszystkich chętnych na Zakrzówek! Tam wspólnie z nami doświadczysz tej niesamowitej euforii!

Jak to jest u Ciebie?
Morsujesz?
Masz zamiar? Wpadniesz?

A dzien morsa obchodzimy właśnie dziś 24.11!

Świętujemy?

*inf na temat przeciwskazań zebrane w internecie

O autorze

Beti

Mam na imię Beata, mam 53 lata i czuję, że najlepsze lata dopiero przede mną! Jestem mamą, trenerką kobiet, właścicielką firmy, biegam ultra, jeżdżę motocyklem, startuję w Hyrox. Moja marka W Kobiecie Siła to odbicie tego, co czuję – prawdziwa siła rodzi się z pasji i determinacji. Kiedy jestem sama ze sobą, zastanawiam się, jak wiele już osiągnęłam, ale jednocześnie wiem, że to dopiero początek. Wiek to dla mnie tylko liczba – to, co naprawdę się liczy, to pasja, determinacja i miłość do życia. Jestem dumna z drogi, którą przeszłam, i z przeszkód, które pokonałam. Zawsze mam przed sobą nowe cele, jeszcze więcej wyzwań, i wiem, że nic mnie nie zatrzyma.

5 komentarzy

  1. MarzenkA

    I ja zaczełam…ten stan po…mega😈

    Odpowiedz
    • Beti

      Czyli ta euforia nie tylko u mnie 🙂

      Odpowiedz
  2. Ewelina

    Bardzo ładnie opisałaś to morsowanie ja jubie czytać i słuchać osób bardziej doświadczone,już troszeczkę doświadczeń nabrałam,ale też początkowo słuchałam osób które już morsowaly. Pierwsze wejście było w butach do pływania i osobiście nie polecam dlatego,że szoku doznałam i koleżanki polecały, że w skarpetach do morsowania jest dużo lepiej i tak kolejny raz już w skarpetach i bardzo duża różnica nie ma takiego szoku. Najlepiej w grupie wszyscy łapią się za ręce i wzajemnie wspierają, każdy mówi o swoich odczuciach i mimo ,że zimno te igly wbijają się to każdy jest usmiechniety. Mam jak narazie 4 razy za sobą trochę daleko bo 45 km ,ale organizujemy się z dziewczynami i jedziemy. Po morsowaniu te endorfiny,że pokonałam strach jest najfajniejsza . I znowu czekam do niedzieli i to jest cel na zimę.Jakie będą zalety dla zdrowia ,się okaże po czasie narazie czuje się dobrze i nie chorowałam i zawsze jestem bardzo głodna 😀po morsowaniu. Skóra jest taka bardziej napięta i mam wrażenie że mam więcej Energi nie jestem ospała a często mi się to zdarzało. Pozdrawiam serdecznie Beatko , jeśli ktoś sie zastanawia nad morsowaniem, to nie myśl tyle tylko idź spróbuj i z osobami doświadczonymi.

    Odpowiedz
  3. Jagoda

    Beatko super opisałaś temat morsowania😊Po tym opisie można się zastanowić czy nie spróbować 😊
    PS: Kurde na zakrzówek zawsze chodziłam z koleżankami na wagary 🤣

    Odpowiedz
    • Beti

      Teraz chyba nie masz wyjścia 🙂 A może w czwartek razem?

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *